Często zdarza się tak, że opieka nad schorowanymi rodzicami przypada najstarszej córce lub osobie, która mieszka najbliżej. Opieka nad rodzicami, w szczególności gdy mają oni na przykład chorobę Alzheimera, jest trudnym zadaniem, gdyż do obowiązków opiekunka dochodzi także dbanie o swoje dzieci i małżonka. Dlatego też, każdy rodzaj pomocy jest ważny. Niestety może zdarzyć się, że osoby od których najbardziej oczekujesz wsparcia, czyli Twoje rodzeństwo, znajduje wiele wymówek dlaczego nie może pomóc w opiece nad rodzicem. Oto najpopularniejsze z nich:
1. „Nie mam czasu”.
To chyba jedna z najczęściej słyszanych wymówek. Możesz usłyszeć od swojej siostry lub brata, że nie mają czasu, bo mają pracę, muszą zajmować się dziećmi, domem. Jest to bardzo niesprawiedliwe dla opiekuna, który sam często ma własną rodzinę i prace, a mimo to znajduje czas, aby odwiedzić swoją mamę, pozałatwiać za nią sprawy urzędowe, lub zrobić zakupy. Wiele osób, w zależności od stopnia choroby swoich rodziców, musi zrezygnować z pracy, aby móc opiekować się rodzicem. Wtedy może się wydawać, że mają czas. Pamiętajmy jednak, że bycie opiekunem jest niezwykle obciążające emocjonalnie i nie przypomina żadnej pracy w biurze. W dodatku nie otrzymujesz żadnego wynagrodzenia finansowego. Jednym z rozwiązań takich sytuacji, gdzie Twoje rodzeństwo unika opiekowania się rodzicem, a Ty jako opiekun czujesz sie przeciążony, jest porozmawianie z bratem lub siostrą i zaproponowanie znalezienia płatnej opiekunki, która mogłaby przyjść na kilka godzin i odciążyć opiekuna. Ci, którzy mogą sobie pozwolić na to finansowo, powinni sie zgodzić. Czasem jednak może pojawić się następna wymówka….
2. „Nie mam pieniędzy”.
Nie każdy dysponuje wystarczająco dużymi oszczędnościami aby móc pomóc finansowo. Jeśli Twój brat lub siostra nie może dołożyć się do opłacania kosztów związanych ze sprawowaniem opieki, zaproponuj inne rozwiązanie. Na przykład, czy mogliby zająć się mamą podczas urlopu lub przyjechać i wyremontować pokój.
3. “Nie chce widzieć mamy (taty) w takim stanie”.
Choroba Alzheimera potrafi bardzo zmienić każdą osobę. To bolesne patrzeć na to jak każdego tygodnia zmienia się, gorzej funkcjonuje, nie przypomina osoby, która kiedyś była. Jako opiekun pomagasz w każdej czynności (np. chodzeniu do toalety, kąpaniu, czy jedzeniu). Nie jest to dla nikogo łatwe. Fakt, że Ty robisz to na co dzień nie oznacza, że nie jest Tobie ciężko. Porozmawiaj z rodzeństwem i wytłumacz im, że Tobie również jest ciężko obserwować rodziców w takim stanie, ale musicie to zrobić bez względu na to, jak niekomfortowo czujecie się z pomaganiem brania kąpieli lub ze zmienianiem pieluch.
Ważne! Nigdy nie czekaj na sytuację, w której nie poprosisz o pomoc, bo uważasz że to Twoje rodzeństwo powinno sie domyślić, że mają Tobie pomóc. Prawda jest taka, że jeśli nie zrobili tego do tej pory, to nie dostaną nagle olśnienia. Nie bój się zapytać wprost o pomoc. W końcu to również ich rodzice. Czekanie na to, aż ktoś domyśli się co powinien zrobić, nie poprawi Twojej sytuacji. Wręcz przeciwnie, może prowadzić do narastania frustracji i wrogiego nastawienia do swojego rodzeństwa.
Przyglądając się sytuacji, w której się znalazłaś, zastanów się również ile razy odtrąciłaś pomoc. Być może było tak, że Twoje rodzeństwo proponowało pomoc, Tobie jednak wydawało się, że lepiej potrafisz zająć się rodzicami. Odrzucenie pomocy spowodowało, że rodzeństwo powierzyło Tobie kompletną opiekę nad rodzicami i przestało pytać czy potrzebujesz pomocy.
Mama ma 91 lat siostra mieszka w Człuchowie woj. pomorskie i nie poczuwa się by mi pomagać przy mamie wykręca się że ma choroby skórne ,druga mieszka na Śląsku pracuje na Poczcie twierdzi że nie może mamy zabrać do siebie bo musi dorobić do emerytury . A mnie straszą sądem że zaniedbuję mamę jestem na zasiłku przed emerytalnym i muszę dorabiać czy mogę sądownie zmusić je do opieki ?
Jest przepis (art. 87) w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym mówiący o obowiązku wzajemnego szacunku i wspierania się rodziców i dzieci. Jednak nie można sądownie zmusić żadnej z sióstr do opieki nad mamą. Może to Pani jeszcze dla potwierdzenia przedyskutowac z adwokatem, być może istnieją inne opcje. Jest mi bardzo przykro, że żadna z nich nie widzi potrzeby, aby Panią wesprzeć.
Przykro to mówić, ale jedyna droga to wynająć opiekunkę lub znaleźć dom opieki. Pokryć koszt opieki / pobytu i wystąpić do sądu o zwrot części kosztów na podstawie rachunku / faktury! Dobre rady typu zwróć się o pomoc nic nie dają, bo każdemu wygodnie jak jedna osoba się opiekuje.
11 lat temu wyjechalam z narzeczonym, teraz już mężem za granicę do pracy. To już było po śmierci taty (5 lat po). Oboje pochodzimy z domów inteligenckich, ale niezamożnych – ja nie miałam żadnego “posagu” ani ułatwienia startu w życiu, mój mąż tak samo nie (miał za to córkę, której wszystko oddał jak była dzieckiem a która następnie, po osiągnięciu pełnoletności w podzięce wymeldowała go z ich mieszkania – my dostaliśmy tylko pismo z decyzją itp).
W odróżnieniu od mojej starszej o 10 lat siostry (ja – 42, ona – 52), która dostała od rodziców wszystko – miała życie bardzo ułatwione, pomoc, wsparcie finansowe, wszystko na start i potem – łącznie z urządzeniem wspaniałego pierwszego wesela (co prawda już jest dwukrotną rozwódką, bezdzietną) i załatwieniem pracy dzięki znajomości rodziców, którzy to wychodzili – siostra dziś pracuje jako kurator przy krakowskim sądzie, od lat.
My nadal mieszkamy za granicą, pracujemy, każdy zarobiony funt jest przesyłany do domu na potrzeby Mamy, zakupy, lekarzy, utrzymanie, czynsz (płacę swoją część i część Mamy), kosmetyki, psa, operację zaćmy itp…Mama jest emerytowanym nauczycielem, ale jak wiadomo, z emerytury bardzo trudno jest wyżyć w pojedynkę. Więc mąż zarabia na codzienne życie a ja “na Mamę”, jak to nieelegancko ujmę, nie mieliśmy szans odłożyć niczego przez ten czas.
Ale do czego zmierzam – mimo, że siostra mieszka w Krakowie, 10 min jazdy samochodem od Mamy – prawie w ogóle tam nie jeździ, może raz w tygodniu. Nie pomaga nam, nie opiekuje się coraz bardziej schorowaną Mamą, chociaż mogłaby, ma blisko, bardzo by nam pomogła przez tych kilka miesięcy pozostałych do naszego powrotu – w przyszłym roku postanowiliśmy wrócić, ze względu na Mamę, tylko jeszcze chcemy “dopracować”, żeby chociaż mieć godną przedemerytalną odprawę. Mama ma problemy ze stenozą lędźwiową, rzs, sercowe, naczyniowe, z żołądkiem, z samotnością, nerwicą lękową – i co z tego, ile razy próbowałam wręcz prosić siostrę o pomoc, za każdym razem była awantura, że ona “też jest sama i nikt jej nie pomaga”, że nie ma czasu, musi odpocząć, jest zmęczona, musi wyjechać na kolejne wakacje w Tunezji a Mama zręcznie nami manipuluje, doskonale sobie radzi a w ogóle to nikt siostry nie będzie do niczego zmuszał i mówił jej tonem autorytarnym (to o mnie) co ma robić i że to ja mam przyjechać do Krakowa, żeby wreszcie się Mamą zająć bo ona już nie wytrzymuje psychicznie. Albo mówiła, że pomoże, pojedzie, załatwi – wszystko okazywało się potem kłamstwem, bo ważniejsze są koleżanki, wyjazdy, mówienie, że jest zmęczona itd.
Tylko że to nie siostra słucha codziennego płaczu Mamy przez telefon, nie siostra słucha o tym, jak boli, nie siostra jest obarczana winą za to wszystko, za samotność itp. Ona do Mamy dzwoni dopiero poźnym popołudniem, jak już Mama jest w “dobrym” stanie, rozchodzona, jak już sklepy są pozamykane.
Codziennie słyszę, że Mama jest głodna, że nie ma siły iść do sklepu, dźwigać (siostra mówi: ja też nie mam siły i nie mogę dźwigać), że śmieci są niewyniesione, że coś wymaga naprawy, że trzeba gdzieś zawieźć ważne papiery, ale Mama sama nie pojedzie i nie wypełni ich, że tak pragnie iść do kościoła (siostra nie zawiezie Mamy, jest antykościelna), że trzeba iść na rodzinny grób posprzątać czy podlać kwiaty (siostra nie pójdzie, bo teraz nikt na groby nie chodzi, wszyscy mają kolumbaria, nie ma siły, by robić, poza tym to kolejna fanaberia Mamy, na groby się chodzi dwa razy do roku, poza tym ona nie lubi chodzić na cmentarze), chciałaby zjeść obiad, ale nie ma siły stać przy kuchni – siostra nie ugotuje, bo sama nie gotuje, nie lubi i nie umie, najwyżej może coś przywieźć kupionego w barze. Dużo więcej tego jest.
Siostra nie pojedzie z Mamą do lekarzy, nie będzie jej towarzyszyć, Mama sobie naprawdę słabo radzi sama. Sprawami lekarskimi też się zajmuję ja zza granicy, umawiam wizyty, dzwonię – a teraz musiałam poprzesuwać dwie kolejne, muszę wziąć w pracy “chorobowe” bo nie mam już urlopu (każdy urlop jest od 4 lat przeznaczany na Kraków, sami dla siebie nie byliśmy nigdzie już dawno) i przylecieć na 3 dni żeby pochodzić z Mamą i coś załatwić. Przy okazji posprzątam gób, powyprowadzam psa, zrobię zakupy, może coś ugotujemy i zjemy.
Mama już nie dzwoni do siostry z prośbą o pomoc, boi się odmowy czy przykrego potraktowania, ja też nie dzwonię – bo nie mam odzewu. Ostatnio nie wytrzymałam już nerwowo po kolejnej awanturze, gdy powiedziałam o swoim żalu dotyczącym tego, że Mamie nie pomaga, że okłamała mnie z mężem mówiąc w zeszłym roku, że pomagać będzie, że jest po prostu perfidna i powiedziałam, żeby w takim razie siostra nie liczyła na żadną pomoc z naszej strony, jak taka będzie potrzeba (gdyż miala oczekiwania, że mój mąż też jej będzie pomagał, dzwonił do niej, proponował pomoc w różnych sprawach itp), padły też inne przykre słowa. Od tego czasu w zasadzie kontaktu z sobą nie mamy. Finansowo jest tak samo – siostra nie dokłada się do spraw codziennych, płaci tylko comiesięczną część swojego czynszu (oczywiście odpowiednio opisane jest to w przelewach).
Awantury siostry z Mamą są straszne, bardzo przykre, padają słowa, które paść nie powinny. Ja już nie wiem, co robić, jak sobie dać radę, jak wytrzymać, boję się przyszłości, która będzie ciężka. Przez to wszystko, przez poczucie winy, które we mnie rosło przez lata nabawiłam się potwornej nerwicy, myślę, że jestem już uzależniona od środków uspokajających i nasennych. Nie wiem, co będzie, jak damy sobie radę, po prostu się boję. Nie mam wsparcia, od męża mam tylko dobre słowo, ale brak działania. Nie wiem, jak poradzimy sobie po powrocie, wiem jedno, że wrócić trzeba będzie – i to szybko.
Moje zdrowie? nie jest najlepsze, np chodzę o kuli (przez osłabienie mięśni w jednej nodze i nieudany zabieg na kolanie) – ale nie wymawiam się, że czegoś nie zrobię, po prostu to robię, jestem pod opieką neurologa, na prawdziwym urlopie nie byłam już 4 lata. Mam problemy z sercem, to przez nerwicę…i co z tego. Mam duży żal do siostry, narastał przez lata a teraz eksplodował. Kocham Mamę ale już nie wiem, jak sobie radzić, Mama sobie radzi też coraz gorzej. A ja jestem bardzo, bardzo zmęczona – może nie tyle fizycznie, co emocjonalnie.
W artykule jest napisane, że opiekę nad rodzicem przejmuje najczęściej najstarsze z rodzeństwa, mieszkające najbliżej. W moim przypadku to nieprawda, jest zupełnie odwrotnie.
Muszę się przyznać do jeszcze jednego – nie tak dawno powiedziałam mężowi, że to nieprawda, że człowiek jest najszczęśliwszy z rodziną. Powiedziałam, że najszczęśliwsze są sieroty, bez braci czy sióstr, które na nikogo nie liczą i nie przeżywają rodzinnych, wewnętrzynych tragedii.
Przepraszam za długość tekstu, musiałam to z siebie wyrzucić, starałam się, by to wyszło jak najmniej chaotycznie.
Jest cos takiego jak alimentacja dorosłych rodziców. Nie dajesz rady? nie starcza pieniędzy? zakładaj w sądzie wniosek o alimenty od pozostałych dzieci. Albo przejmuja opieke bezpośrednio albo płacą na wynagrodzenie opiekunek.